sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 19

Jay zadzwonił po taksówkę i udaliśmy się do szpitala. Nie czekałam długa aż lekarz mnie przyjmie. Potem doktor błyskawicznie opatrzył moją ranę.
-Wygląda już ok, ale musimy zrobić jeszcze pani zastrzyk przeciw tężcowy i ogólne badania krwi, niby nic poważnego a spędzi tu pani jeszcze co najmniej dwie godziny.
-W porządku- odpowiedziałam. Starałam się uśmiechać jednak nie bardzo mi to wychodziło, bo dalej przejmowałam się sprawą mojego związku.
-W takim razie zapraszam z wynikami morfologi.- powiedział i wyszłam. Najpierw udałam się na pobranie krwi, później na zastrzyk. Jay chciał mi towarzyszyć ale mu nie pozwoliłam, bo nie miałam na razie ochoty go oglądać. Gdy tylko dostałam wyniki wróciłam do lekarza.
-Wszystko wygląda w porządku, ale mam pewną nowinę i nie wiem czy dla pani dobrą...
-Co się stało?- zapytałam przerażona
-Jest pani w ciąży- nie wierzyłam w to co słyszę. W tym momencie w tym momencie miało zmienić się całe moje życie.
-Ale jak to możliwe przecież biorę tabletki
-Żadna metoda antykoncepcyjna nie daje 100% pewności, niech pani idzie na drugie piętro do ginekologa, wyślę mu wiadomość żeby od razu panią przyjął- słyszałam jego słowa ale do mnie nie docierały. Miałam zostać mamą co oznaczało że muszę wydorośleć szybciej niż się tego spodziewałam. Ojcem dziecka jest Jay, przynajmniej co do tego nie miałam wątpliwości. Ale nie wiedziałam czy dalej chcę z nim być, znaczy wiedziałam, chcę z nim być ale nie wiem czy to ma jakikolwiek sens.
Zapukałam do gabinetu i weszłam.
-Dzień dobry ja miałam...
-Tak wiem, dostałem wiadomość. Proszę położyć się na fotel i podciągnąć bluzkę. Lekarz zaczął wykonywać badanie USG i przesuną monitor w moją stronę.
-To jest pani dziecko, to drugi tydzień- gdy zobaczyłam to co rozwija się w moim brzuchu po moich policzkach popłynęły łzy. Nagle wszystkie obawy związane z dzieckiem odeszły w niepamięć, chciałam je urodzić i wychować została tylko kwestia Jay’a
-Czy mogę poprosić o zdjęcie?
-Oczywiście- lekarz wydrukował zdjęcie i mi je dał.- Jeżeli chce pani bym to ja prowadził pani ciąże to niech pani umówi się w recepcji na następną wizytę za miesiąc. Lekarz wytłumaczył mi jeszcze dokładnie co mogę jeść a czego nie. Wyszłam i udałam się do poczekalni w której czekał na mnie Jay. Gdy go zobaczyłam zauważyłam że płakał.
-Możemy już wracać- powiedziałam a on podniósł głowę spojrzał się na mnie i przytakną. Dotarliśmy do domu od razu skierowałam się do pokoju, on nie szedł za mną poszedł do Max’a. Dla mnie to nawet lepiej bo miałam czas by zastanowić się jak mu to powiedzieć i czy kontynuować nasz związek. Minęła jakaś godzina i stwierdziłam że bez rozmowy z nim i tak sama do niczego nie dojdę więc udałam się do pokoju Max’a. Zapukałam ale znowu nie czekałam na pozwolenie by wejść tylko otworzyłam drzwi. Gdy weszłam zauważyłam Jay’a który trzyma głowę w rękach i płacze, oraz Max’a który starał się go pocieszyć.
-Musimy porozmawiać
-Diana proszę cię...- Pierwszy raz widziałam mężczyznę w takim stanie. Ten stan był częściowo spowodowany prze zemnie.
-Jay musimy porozmawiać, chodź do naszego pokoju- powiedziałam już znacznie spokojniejszym i milszym głosem. On tylko przytakną i udał się za mną do naszego królestwa.
-Diana ja cię tak bardzo kocham, błagam cię- Musiałam zachować trzeźwość umysłu, bo teraz już nie chodziło tylko o mnie, chodziło również o moje dziecko
-Jeszcze parę godzin temu byłeś gotowy wyjechać- wiem że go z deka atakowałam, ale nie widziałam innego wyjścia
-Bo jestem idiotą, to co mówiłaś że jestem egoistą to jest prawda, ale obiecuję ci zmienię się, będę pracował nad tym dla nas- Kochałam go jak nikogo innego na świecie.
-Przede wszystkim musisz wydorośleć i zaakceptować to że mam swój rozum i nie będę ślepo podążać za tym co mi powiesz
-Zrobię wszystko by zatrzymać cie przy sobie- Przysuną się do mnie ale zrobiłam krok w tył
-Jest jeszcze jedno, jestem w ciąży to drugi tydzień- powiedziałam już ściszonym głosem
-CO?!!!- Był w szoku, zresztą nie dziwie mu się podobnie zareagowałam.
-Jestem w ciąży- powiedziałam tym razem głośno i wyraźnie.
-To wspaniale!!!- Zaskoczyła mnie delikatnie jego reakcja. Ja podeszłam do stolika wzięłam zdjęcie i mu je wręczyłam
-To jest twoje dziecko- Patrząc na to zdjęcie po jego policzkach poleciały łzy. On przybliżył się do mnie i położył mi rękę na brzuchu- Kocham cię i chcę być dalej w związku z tobą, ale mam nadzieje że zdajesz sobie sprawę że dziecko oznacza olbrzymią odpowiedzialność i że musisz natychmiast wydorośleć
-Oczywiście, kocham cię i nasze dziecko najbardziej na świecie, zrobiłbym dla was wszystko- Pocałował mnie delikatnie ale namiętnie. Ten pocałunek mnie uspokoił poczułam się bezpiecznie.
-Co byś powiedziała gdybyśmy się przeprowadzili?- Zapytał się mnie
-Co masz na myśli?
-Kupimy dom, tutaj niedaleko, ale tylko dla nas i dla naszego dziecka- Spodobała mi się ta wizja.
-Było by wspaniale- Odpowiedziałam i ponownie pocałowałam chłopaka.- Ale teraz mam ochotę na mega romantyczny wieczór, zamów pizze i weź jakiś film z dołu i obejrzymy go tutaj. A jutro razem przygotujemy śniadanie i wszystkim powiemy.
-Wspaniale.
To był udany wieczór, miałam nadzieję że teraz już będzie tylko lepiej.

3 komentarze:

  1. Jesteś wspaniała i cudowna!!!!
    Ja chcę więcej!!!!!
    Czekam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny <3
    czekam, aż dodasz jakiś rozdział na ' coś się kończy, a coś zaczyna ' :*:*
    buziaki : >

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie!!!
    Coś czuję, że będą z nich dobrzy rodzice ;**
    Czekam na następny ;**
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń