piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 22

Dalej wszystko bardzo szybko się potoczyło, jednak nie za wiele z tego pamiętam. Przenosili mnie z jednej sali do drugiej kazali mi coś podpisać i wylądowałam na bloku operacyjnym.
Ktoś zaczął mną potrząsać.
-Pani Diano proszę się obudzić- Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam lekarza.
-Co się stało?- Byłam nieźle zdezorientowana.
-Zadzwoni...- Przypomniało mi się całe zdarzenie
-Co z dzieckiem?!- Krzyknęłam
-Spokojnie z dzieckiem jest wszystko w porządku, przynajmniej jednym- Nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
-Nie rozumiem
-Widzi pani była jednocześnie w ciąży prawidłowej i w ciąży pozamacicznej. Lekarz tego nie wykrył bo jak mówiłem była pani również w prawidłowej ciąży i nic na inną nie wskazywało. Jednak gdy zarodek urósł doprowadził do uszkodzenia jajowodu i z tond krwawienie. Na szczęści już jest w porządku.
-Dziękuję- odetchnęłam z ulgą, nie pogodziła bym się ze stratą dziecka. Znaczy niby straciłam dziecko ale z nim jeszcze nie byłam tak związana emocjonalnie.
-A czy jeszcze będę mogła mieć dzieci?- Musiałam się o to zapytać
-Niestety ten jajowód musieliśmy podwiązać, ale drugi jest całkowicie sprawny, mogą być małe problemy ale oczywiście może mieć pani dzieci, a i zapomniałem przed salą czeka pięciu mężczyzn i chyba dwie kobiety, niestety żaden z nich nie jest z panią spokrewniony i nie mogłem i wpuścić bez pani zgody
-Oczywiście niech wejdą- powiedziałam i opuściłam głowę na poduszkę
-Diana!- Jay wbiegł do sali i mnie pocałował.
-Cześć co się stało? Lekarz nie chciał nam nic powiedzieć- Zapytał się Max który po chwili podszedł i mnie przytulił.
-Co z dzieckiem?- Niemal nie słyszalnym głosem zapytał się Jay
-To skomplikowane, byłam jednocześnie w zwykłej ciąży i ciąży pozamacicznej i to właśnie ona spowodowała krwawienie, zoperowali mnie i z tą prawidłową ciążą wszystko jest wporządku.
-Dzięki Bogu- Odetchną z ulgą Jay
-A jak się czujesz?
-Na razie jestem na środkach przeciwbulowych, zapytaj się mnie jutro
-Ty nawet nie wiesz co Jay przeszedł wszedł do waszej sypialni i zobaczył łóżko całe we krwi
-Przepraszam ale wtedy jedyne o czym myślałam to o dziecku
-Ale ja ci kochanie nie mam niczego za złe- powiedział całując mnie- Wiesz jak długo tu będziesz?
-Nie, dzisiaj naprawdę nie miałam siły na takie pytania- Odpowiedziałam i zamknęłam oczy, słyszałam że ludzie coś do mnie mówią ale już nie rozumiałam co po prostu zasnęłam.
Rano obudziła mnie potworna suchość w ustach. Otworzyłam oczy i ujrzałam śpiącego na fotelu Jay’a. Nie chciałam go budzić więc ponownie próbowałam zasnąć, jednak nie bardzo mi to wychodziło
-Jay
-...
-Jay!- Obudził się, spojrzał się na mnie i się uśmiechną.
-Już nie śpisz- powiedział, następnie podszedł i mnie pocałował
-Chę mi się pić
-Lekarz mówił że tak może być- Chłopak sięgną po butelkę z wodą, odkręcił i mi podał. Dość szybko wypiłam całą jej zawartość.
-Kocham cię- powiedziałam patrząc mu w oczy
-Ja ciebie też- odpowiedział.
W szpitalu zostałam tydzień. Jay był przy mnie dwadzieścia cztery godziny na dobę. Z Tomem się pogodziłam. Po wyjściu ze szpitala byłam zmęczona, ale miałam nadzieję że będzie lepiej. Zajechaliśmy autem pod jakiś zupełnie inny dom.
-Gdzie jesteśmy?- Zapytałam
-Niespodzianka- Powiedział loczek i dał mi całusa. Powoli wyszłam z samochodu. Moim oczom ukazał się przepiękny nie za duży, nie za mały biały dom z wielkim ogrodem.
-To nasz nowy dom.- Powiedział i obją mnie ramieniem. Gdy weszliśmy do niego był tak samo zachwycający jak na zewnątrz. Kolory które dominowały to biel, czerń i czerwień. Wszystko wyglądało niesamowicie.
Myślę że całkiem nieźle wyszedł, no ale ocenę zostawiam wam.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 21

Wyszłam na spacer. Dzisiaj miałam dzień dla siebie. The Wanted grało dzisiaj koncert więc cały dzień mieli próby. Zaczęłam się zastanawiać nad całym moim życiem, o tym jak się ono zmieniło od przeprowadzki tutaj. Cały dzień spędziłam na zakupach i na chodzeniu po Londynie. Zmęczona wróciłam do domu. Zrobiłam sobie płatki i nalałam soku, później usiadłam w salonie i włączyłam telewizję. Oglądałam jakieś głupie telenowele i czekałam na przyjazd chłopców. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i jak ktoś dość szybko wbiega na górę. Poszłam to sprawdzić, gdy weszłam na górę zobaczyłam ze drzwi do pokoju Tom’a są uchylone. Weszłam tam i zobaczyłam Kelsey która w szale pakuje swoje rzeczy do walizki.
-Kelsey, co się stało?- Nie wiedziałam co mam zrobić, nie bardzo byłam przyzwyczajona do tego typu sytuacji. -Zdradził mnie to się stało- dziewczyna zaczęła głośno płakać. Podeszłam do niej i ją przytuliła.- Powiedział że już nie ma tego co było kiedyś między nami i że jak wróci to ma mnie tu już nie być.  
-Pieprzony dupek, masz gdzie iść?- Pokiwała przecząco głową.- Chodź zadzwonię po taksówkę i udamy się do hotelu a potem coś pomyślimy- Starałam się ją uspokoić. Pomogłam spakować jej ubrania i kosmetyki. Wzięłam walizkę i zeszłam z nią na dół, wsiadłyśmy do taksówki która zawiozła nas pod hotel. Wynajęłam jej pokój i udałam się z nią do niego. Opowiedziała mi wszystko dokładnie, i nie mogłam po prostu uwieżyć że Tom mógł się w ten sposób zachować. Weszłam do domu mega wkurwiona. Wszyscy już byli w środku. Szybkim krokiem weszłam do salonu domyśliłam się że tam się wszyscy znajdują. Gdy tam się znalazłam oniemiałam na kolanach Toma siedziała jakaś inna dziewczyna.
 -O Diana właśnie miałem do ciebie dzwonić- powiedział Jay, chciał podejść i mnie pocałować ale odunęłam się -Tom jak mogłeś?! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego co ty zrobiłeś?! Jesteś dupkiem jakich mało.- Powiedziałam i weszłam na górę. Jay oczywiście poszedł za mną
-Czyli już wiesz?
 -Tak wiem! Bo ją spotkałam- Wyjęłam telefon i wysłałam sms’a do Kelsey z pytaniem czy wszystko u niej ok -On po prostu już jej nie kocha
 -Naprawdę chcesz go usprawiedliwiać? Nawet jeśli to nie powinien tego tak załatwić
 -Masz rację, to co zrobił było złe, ale to mój przyjaciel
-Ta a Kelsey to moja przyjaciółka. Resztę wieczoru spędziłam sama przez to wszystko pokuciłam się z Jay’em, znowu.
 …  
Cały tydzień był dość napięty. Ja unikałam Tom’a a on mnie. Z Jay’em się oczywiście pogodziłam. The Wanted gra teraz dużo koncertów więc tak właściwie to prawie z żadnym z nich się nie widywałam. Obudziłam się z potwornym bólem. Obejmował on całe podbrzusze. Chciałam wstać gdy odkryłam kołdrę zobaczyłam mnóstwo krwi
  -Dziecko!- Krzyknęłam złapałam z telefon i zadzwoniłam na pogotowie, które bardzo szybko przyjechało i zabrało mnie do szpitala. 
                                                  ##############################
Beznadziejny rozdział. No ale nic poprawię się. Wiem że obiecałam że będzie długi, ale mi nie wyszło.
Mam coraz mniej komentarzy, mam tylko nadzieje że nie wynika to z tego że moje opowiadanie zrobiło się beznadziejne. 

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 20

Poczułam że ktoś głaszcze mój brzuch, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Cieszyłam się że wybaczyłam Jay’owi, ale jeszcze bardziej z tego że on chcę tego dziecka. Położyłam rękę i przeczesałam jego cudowne brązowe loki.
-Obudziłem cie przepraszam- powiedział a ja podniosłam się i namiętnie go pocałowałam
-Tak budzona mogę być codziennie- i ponownie złożyłam pocałunek na jego ustach.
-Jak Ci się spało?- Zapytał się mnie i przytulił
-Wspaniale, bo z tobą- uśmiechną się i mnie pocałował
-Co powiesz na wspólny prysznic?- Na jego twarzy pojawił się zadziorny uśmiech.
-Z przyjemnością- Pocałowaliśmy się jeszcze raz i weszliśmy do łazienki. Zaczęliśmy się całować i zdejmować swoje ubrania, odkręciłam ciepłą wodę i weszliśmy do kabiny. Chwyciłam za żel do kompania
-Czy zechciałbyś umyć mi plecy?- Wręczyłam mu płyn
-Tylko plecy?- Spojrzałam w te jego niebieskie oczy i utonęłam, w tym momencie mógł zrobić ze mną co tylko chciał. Na jego pytanie już nie odpowiedziałam bo wpiłam się w jego usta, on ze swoich rąk wypuścił butelkę która uderzyła o dno kabiny. On złapał mnie i uniósł do góry. Całował mnie jeszcze bardziej namiętnie, a ja rękoma błądziłam po jego nagich plecach. Swoje usta skierował na moją szyję. Zaczęłam coraz głośniej oddychać, on podobnie. Było widać że pożądanie przejmuje nad nim kontrole. Postawił mnie z powrotem na ziemie, wtedy ja przejęłam kontrolę pewnym ruchem objęłam ręką jego przyrodzenie i zaczęłam energicznie poruszać ręką w górę i w dół. Spowrotem zaczęliśmy się namiętnie całować. Gdy z jego ust zaczęły się wydobywać coraz głośniejsze jęki przerwałam on szybko mnie podniósł i wszedł we mnie. Na początku powoli potem coraz szybciej. Zaczęłam pojękiwać, tak samo jak on. W końcu wygięłam plecy w łuk na wskutek rozkoszy która przeszła moje ciało. On po chwili też doszedł i odstawił mnie na ziemie. Nie doszłam jeszcze jednak do siebie i moje nogi ugięły się kolanach na szczęście mój ryceż na białym koniu złapał mnie i zapobiegł wypadkowi
-W porządku?- Zapytał się mnie
-Tak, tylko było tak wspaniale że moje nogi nie odzyskały jeszcze pełnej sprawności- uśmiechną się zadziornie i pocałował mnie.
-Daj teraz ci umyję plecy- uśmiechnęłam się odwróciłam tyłem do niego. Skończyliśmy się kąpać i wyszliśmy. Ubrałam się w leginsy i tunikę i zeszłam wraz z moim chłopakiem na dół. Wszyscy jeszcze spali chociaż było już po jedenastej. Wraz z nim zaczęłam szykować śniadanie. Gdy wszystko przygotowaliśmy, krzyknęliśmy magiczne słowo „Śniadanie” i wszyscy w przeciągu pięciu minut zjawili się na dole. Usiedliśmy przy stole i zaczęła się rozmowa
-To nadal jesteście razem?- bardziej stwierdził niż zapytał Max
-Tak- spojrzałam porozumiewawczo na Jaya który przeją kontrole
-Dalej się spotykamy ale mamy jeszcze dwie wiadomości
-Co się stało?- Zapytała Tina która była tu częstym gościem. Całą reszta patrzyła się na nas pytająco
-Po pierwsze to wyprowadzamy się- powiedział a reakcja nie byłą najlepsza wszyscy zaczęli zrzędzić.
-Nie, ja się nie zgadzam kto będzie takie śniadania robił- wtrącił się Tom
-A jaka jest druga wiadomość?- Zapytała po chwili Kelsey
-Jestem w ciąży- na moje słowa Max wypluł sok
-Jak to możliwe?- zapytał się jak wycierał usta
-Widzisz Max’iu jak dwoje ludzi bardzo się kocha, to wtedy ze sobą współżyją a to grozi ciążą...- niczym wykładowca zaczął tłumaczyć Siv
-Nie o to idioto mi chodziło- spojrzał się na nas- Nie zabezpieczaliście się?
-Żadna metoda nie daje maksymalnej pewności- powiedziałam i sprzątnęłam swój i Jay’a talerz ze stołu. Potem zaczęły się gratulacje i tym podobne. Gdy wszyscy zjedli posprzątaliśmy kuchnie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
-Całkiem nieźle to przyjęli- powiedział Jay gdy przekroczył próg pokoju.
-Nie mogli inaczej- odpowiedziałam i podeszłam do chłopaka
-To co robimy?- zapytał się mnie
-Nie wiem może pójdziemy na spacer?
-Nie, co na to by zebrać wszystkich i udać się do kina?
-Jak dla mnie spoko- odpowiedziałam. Cały dzień spędziliśmy na mieście byliśmy w kinie w pizzeri i na kręglach. Naprawdę zapowiadało się że będzie coraz lepiej.
Ok moja pierwsza scena +18. Rozdział jest taki sobie i trochę zajeżdża nudą. Za dwa tygodnie wyjdę ze szpitala, przynajmniej tak prognozuje mój lekarz.

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 19

Jay zadzwonił po taksówkę i udaliśmy się do szpitala. Nie czekałam długa aż lekarz mnie przyjmie. Potem doktor błyskawicznie opatrzył moją ranę.
-Wygląda już ok, ale musimy zrobić jeszcze pani zastrzyk przeciw tężcowy i ogólne badania krwi, niby nic poważnego a spędzi tu pani jeszcze co najmniej dwie godziny.
-W porządku- odpowiedziałam. Starałam się uśmiechać jednak nie bardzo mi to wychodziło, bo dalej przejmowałam się sprawą mojego związku.
-W takim razie zapraszam z wynikami morfologi.- powiedział i wyszłam. Najpierw udałam się na pobranie krwi, później na zastrzyk. Jay chciał mi towarzyszyć ale mu nie pozwoliłam, bo nie miałam na razie ochoty go oglądać. Gdy tylko dostałam wyniki wróciłam do lekarza.
-Wszystko wygląda w porządku, ale mam pewną nowinę i nie wiem czy dla pani dobrą...
-Co się stało?- zapytałam przerażona
-Jest pani w ciąży- nie wierzyłam w to co słyszę. W tym momencie w tym momencie miało zmienić się całe moje życie.
-Ale jak to możliwe przecież biorę tabletki
-Żadna metoda antykoncepcyjna nie daje 100% pewności, niech pani idzie na drugie piętro do ginekologa, wyślę mu wiadomość żeby od razu panią przyjął- słyszałam jego słowa ale do mnie nie docierały. Miałam zostać mamą co oznaczało że muszę wydorośleć szybciej niż się tego spodziewałam. Ojcem dziecka jest Jay, przynajmniej co do tego nie miałam wątpliwości. Ale nie wiedziałam czy dalej chcę z nim być, znaczy wiedziałam, chcę z nim być ale nie wiem czy to ma jakikolwiek sens.
Zapukałam do gabinetu i weszłam.
-Dzień dobry ja miałam...
-Tak wiem, dostałem wiadomość. Proszę położyć się na fotel i podciągnąć bluzkę. Lekarz zaczął wykonywać badanie USG i przesuną monitor w moją stronę.
-To jest pani dziecko, to drugi tydzień- gdy zobaczyłam to co rozwija się w moim brzuchu po moich policzkach popłynęły łzy. Nagle wszystkie obawy związane z dzieckiem odeszły w niepamięć, chciałam je urodzić i wychować została tylko kwestia Jay’a
-Czy mogę poprosić o zdjęcie?
-Oczywiście- lekarz wydrukował zdjęcie i mi je dał.- Jeżeli chce pani bym to ja prowadził pani ciąże to niech pani umówi się w recepcji na następną wizytę za miesiąc. Lekarz wytłumaczył mi jeszcze dokładnie co mogę jeść a czego nie. Wyszłam i udałam się do poczekalni w której czekał na mnie Jay. Gdy go zobaczyłam zauważyłam że płakał.
-Możemy już wracać- powiedziałam a on podniósł głowę spojrzał się na mnie i przytakną. Dotarliśmy do domu od razu skierowałam się do pokoju, on nie szedł za mną poszedł do Max’a. Dla mnie to nawet lepiej bo miałam czas by zastanowić się jak mu to powiedzieć i czy kontynuować nasz związek. Minęła jakaś godzina i stwierdziłam że bez rozmowy z nim i tak sama do niczego nie dojdę więc udałam się do pokoju Max’a. Zapukałam ale znowu nie czekałam na pozwolenie by wejść tylko otworzyłam drzwi. Gdy weszłam zauważyłam Jay’a który trzyma głowę w rękach i płacze, oraz Max’a który starał się go pocieszyć.
-Musimy porozmawiać
-Diana proszę cię...- Pierwszy raz widziałam mężczyznę w takim stanie. Ten stan był częściowo spowodowany prze zemnie.
-Jay musimy porozmawiać, chodź do naszego pokoju- powiedziałam już znacznie spokojniejszym i milszym głosem. On tylko przytakną i udał się za mną do naszego królestwa.
-Diana ja cię tak bardzo kocham, błagam cię- Musiałam zachować trzeźwość umysłu, bo teraz już nie chodziło tylko o mnie, chodziło również o moje dziecko
-Jeszcze parę godzin temu byłeś gotowy wyjechać- wiem że go z deka atakowałam, ale nie widziałam innego wyjścia
-Bo jestem idiotą, to co mówiłaś że jestem egoistą to jest prawda, ale obiecuję ci zmienię się, będę pracował nad tym dla nas- Kochałam go jak nikogo innego na świecie.
-Przede wszystkim musisz wydorośleć i zaakceptować to że mam swój rozum i nie będę ślepo podążać za tym co mi powiesz
-Zrobię wszystko by zatrzymać cie przy sobie- Przysuną się do mnie ale zrobiłam krok w tył
-Jest jeszcze jedno, jestem w ciąży to drugi tydzień- powiedziałam już ściszonym głosem
-CO?!!!- Był w szoku, zresztą nie dziwie mu się podobnie zareagowałam.
-Jestem w ciąży- powiedziałam tym razem głośno i wyraźnie.
-To wspaniale!!!- Zaskoczyła mnie delikatnie jego reakcja. Ja podeszłam do stolika wzięłam zdjęcie i mu je wręczyłam
-To jest twoje dziecko- Patrząc na to zdjęcie po jego policzkach poleciały łzy. On przybliżył się do mnie i położył mi rękę na brzuchu- Kocham cię i chcę być dalej w związku z tobą, ale mam nadzieje że zdajesz sobie sprawę że dziecko oznacza olbrzymią odpowiedzialność i że musisz natychmiast wydorośleć
-Oczywiście, kocham cię i nasze dziecko najbardziej na świecie, zrobiłbym dla was wszystko- Pocałował mnie delikatnie ale namiętnie. Ten pocałunek mnie uspokoił poczułam się bezpiecznie.
-Co byś powiedziała gdybyśmy się przeprowadzili?- Zapytał się mnie
-Co masz na myśli?
-Kupimy dom, tutaj niedaleko, ale tylko dla nas i dla naszego dziecka- Spodobała mi się ta wizja.
-Było by wspaniale- Odpowiedziałam i ponownie pocałowałam chłopaka.- Ale teraz mam ochotę na mega romantyczny wieczór, zamów pizze i weź jakiś film z dołu i obejrzymy go tutaj. A jutro razem przygotujemy śniadanie i wszystkim powiemy.
-Wspaniale.
To był udany wieczór, miałam nadzieję że teraz już będzie tylko lepiej.

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 18

Stałam dalej w lekkim szoku. Skrupulatnie kalkulowałam co się przed chwilą stało. Przeszłam do pokoju i wzięłam prysznic, bo zawsze mi to pomagało myśleć. Przebrałam się w dresy i luźny T-shirt. I nagle mnie olśniło że tu nie może chodzić tylko i wyłącznie o rywalizację zawodową, chodzi na pewno o coś więcej. Stwierdziłam że najlepszym źródłem informacji będzie Max bo z Jay’em utrzymują najbliższe relację. Szybkim krokiem weszłam na korytarz i udałam się do pokoju chłopaka. Zapukałam, ale nie czekałam na odpowiedz, tylko nacisnęłam klamkę i weszłam do pomieszczenia.
-Max wytłumaczysz mi o co chodzi?- Zapytałam prosto z mostu.
-Przecież wiesz o co chodzi- Widocznie starał się mnie zbyć
-Nie urodziłam się wczoraj, wiem że tutaj nie chodzi tylko o rywalizację zawodową, a poza tym związek mój i Jay’a zaczyna być zagrożony bo mamy zbyt wiele sytuacji w których omal nasz związek się rozpada, a ja już nie wiem czy mam jeszcze ochotę i siłę by walczyć o niego!- Stwierdziłam że zagram tą kartą
-To jest długa historia- powiedział zmieszany
-Mamy czas- rzekłam i usiadłam na łóżku
-Jay boi się że któryś z nich mu cię zabierze, chodzi też oczywiście o rywalizację ale myślę że najbardziej na jego reakcje wpłyną inny fakt.- Cały czas nie był pewien czy mi powinien to powiedzieć
-Słucham
-Wiesz że rodzice Jay’a są po rozwodzie, do tego rozwodu przyczynił się Harry Styles
-Ale jak to?- byłam nieźle skołowana i nie miałam pojęcia o co chodzi
-Mama Jay’a jest modelką i miała sesję zdjęciową w tym samym studiu co One Direction. No i skończyło się na tym że Harry przespał się z mamą Jay’a.- Gdybym miała coś w ustach wylądowało by to na podłodze. Spodziewałam się wszystkiego ale nie tego.
-Przecież ona ma 45lat o on 18 jak to w ogóle możliwe?- nie wierzyłam w to co słyszę
-Wiesz Harry lubi starsze kobiety. ( Uwaga ode mnie: przepraszam wszystkie fanki one direction które poczuły się urażone tą częścią opowiadania , pisząc to nie miałam na uwadze obrażać Harre’go)
-Więc dlatego tak zareagował, ale przecież mógł mi powiedzieć- Teraz zrobiło mi się głupio że tak potraktowałam Jay’a. Wróciłam do siebie do pokoju, chwyciłam telefon i zaczęłam wydzwaniać do mojego chłopaka. Niestety to nie przynosiło oczekiwanych efektów. W końcu jednak drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Jay
-Jay słuchaj ja...- nie dał mi dokończyć
-Myślę że powinniśmy sobie zrobić sobie przerwę
-CO?- nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, już czwarty raz w ciągu dnia. Czy on właśnie ze mną zerwał?
-Wyjeżdżam na tydzień na Hawaje jak wrócę to zastanowimy się czy ten związek ma jakąkolwiek przyszłość- Łzy popłynęły mi same po policzkach. Jednak zebrałam w sobie siły by o to wszystko walczyć
-Jeżeli wyjedziesz już mnie tu nie zastaniesz, jeżeli wylecisz to oznacza koniec- te słowa ledwo wydusiłam przez gardło. On już nic nie odpowiedział tylko zabrał torbę i wyszedł. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie jestem w stanie opisać nawet jak się czułam. Usłyszałam jednak ze drzwi z powrotem się otwierają.
-Nie mogę tego zrobić za bardzo cię kocham- powiedział stając w drzwiach ze spuszczoną głową
-WCALE NIE, KOCHASZ TYLKO SIEBIE GDYBYŚ MNIE KOCHAŁ NIE DOPUŚCIŁ BYŚ BYM TAK SIĘ CZUŁA Z TWOJEGO POWODU!!!- Wykrzyczałam i wybiegłam z domu. Daleko nie doleciałam bo biegłam na bosaka i długo nie trzeba było czekać na efekty, syknęłam z bólu gdy kawałek dość dużego szkła wbił mi się w nogę. Usiadłam na chodniku i starałam się pozbyć tego z mojej stopy.
-Daj ja się tym zajmę- usłyszałam znajomy głos mojego chłopka, albo nie chłopaka. Sama nie wiedziałam co jest między mną a Jay'em. Nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową bo ból był coraz większy i strużka krwi która wypływała z rany też mnie przeraziła.- Musimy jechać do szpitala. Zgodziłam się jednak nie wiedziałam jakie nowy mnie czkają.
_______________________________________________________
Słońca moje kochane dziękuje wam za komentarze i wszystkie wejścia.
Jeszcze raz przepraszam jeżeli uraziłam fanów one direction.
 i♥ nathan Nie wiem jak inni ale ja wstawiłam one direction by zamieszać i tak samo jak się szybko pojawili, tak samo szybko znikną.


wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 17

Wysiadłam z taksówki która zawiozła mnie pod dom, tym razem darowałam sobie komunikację miejską. Kierowałam się powoli w stronę domu. Wiedziałam że będą mi robić wyrzuty. Weszłam do salonu wszyscy siedzieli w ciszy na kanapie, wyglądało na to że na mnie czekali.
-Po pierwsze to gratulujemy dostania się- Zaczął chłodno Tom
-Dzięki- odpowiedziałam równie nie miło
-A po drugie, co ci przyszło do głowy żeby zadawać się z One Direction?!- Praktycznie wykrzyczał mi te słowa Jay.
-Nie życzę sobie żebyś na mnie krzyczał, bo nie zrobiłam nic złego. Po prostu wyszłam z Danielle na kawę a potem okazało się że chodzi z Liam’em to co miałam zrobić powiedzieć „Nie sorry nie posiedzę z wami bo moi przyjaciele was nie lubią”- Mówiłam już spokojniej
-No wypadało by- odpowiedział mi Jay
-Nie bądź śmieszny, mogę się spotykać z kim chcę- zaczynałam się robić zła
-Wybieraj alo my albo oni?- Postawił mi ultimatum. Zatkało mnie spodziewałam się że będzie zły, no ale tego nie przewidziałam.
-Mówisz poważnie?- Dalej nie mogłam się otrząsnąć
-Dokładnie, oni zawsze sprawią że my źle wypadamy na tle idealnych One Direction
-Najgorsze że im to idealnie wychodzi i wy im w tym pomagacie- Czułam już jak łzy napływają mi do oczu jednak nie dałam po sobie tego poznać.
-Masz zakaz spotykania się z nimi!- Widziałam kipiącą w nim złość, zresztą wszyscy obecni się na mnie dziwnie patrzyli, włącznie z Tiną i Kelsey.
-Nie będziesz mi rozkazywać, nie jesteś moim panem ani jakimś szefem
-Jeżeli będziesz utrzymywać z nimi znajomość z nami koniec- teraz dopiero to mnie zatkało. Spodziewałam się krzyków itp. ale na pewno nie czegoś takiego.
-Więc kochasz mnie, ale tylko wtedy kiedy nie koleguje się z one direction
-Kocham cię cały czas, ale nie mogę z tobą być jeżeli zadajesz się z wrogami- On był taki spokojny że miałom ochotę go uderzyć.
-JA PIERDOLE JAKIMI WROGAMI!? CO TO KURWA JAKAŚ WOJNA JEST?! TO ŻE ZA SOBĄ NIE PRZEPADACIE NIE ZNACZY ŻE JA I JA MUSZĘ- Pojedyncze łzy zaczęły mi skapywać po policzkach
-Wybieraj- Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Czasami mam wrażenie ze spotykam się z dwoma różnymi facetami. Jednym kochanym i opiekuńczym i drugim brutalnym i bezwzględny.
-Jesteś tego pewien?- Dalej starłam się powstrzymywać łzy ale coraz gorzej mi to wychodziło.
-Nie, ja cię kocham ale nie chcę żebyś się z nimi zadawała
-Jay ja też cie kocham a to tylko znajomi
-Czyli będziesz się dalej z nimi widywać?
-Nie wiem ale prawdopodobnie tak- Już nie odpowiedział, wyszedł i trzasnął drzwiami.
--****--
Przepraszam za ten rozdział, jest krótki i jakiś taki dziwny. Następny obiecuję dłuższy i lepszy. Jeszcze raz przepraszam.
P.S. Pewnie was zmartwiłam tym że jestem w szpitalu więc napisze wam co się stało. Byłam na murach i ugryzł mnie kleszcz i zachorowałam na od kleszczowe zapalenie opon mózgowych i mózgu. 

niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 16

Leniwie otworzyłam oczy, szybko jej jednak przymrużyłam bo słońce wpadające przez okno raziło mnie w oczy. Przekręciłam głowę w prawo i spojrzałam na śpiącego Jay’a, na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Powoli wywlokłam się z łóżka, po cichu zarzuciłam na siebie ubrania i zeszłam do kuchni. Gdy weszłam do niej zauważyłam siedzącego max’a który popijał kawę.
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do lodówki w celu wyciąnięcia składników potrzebnych do przygotowania naleśników.
-Cześć, jak ci się spało?
-Świetnie, a tobie?- zapytałam nie zwracając na niego specjalnej uwagi
-Mi tragicznie, nie mogłem spać przez te dzikie odgłosy dochodzące z waszej sypialni- takiej odpowiedzi się nie spodziewałam
-Podsłuchiwałeś!- Zaczęłam się śmiać, wiem że moje reakcja nie była do końca normalna
-Słyszałem że upojna noc była- powiedział Nathan który wszedł do kuchni
-Czy wy nie macie nic lepszego do roboty niż podsłuchiwanie co robię w nocy
-Ale o co Ci chodzi? Pomagałem Jay’owi wszystko przygotować- Nath stał i patrzył się na mnie z miną WTF- Zaśmiałam się
-Już o nic, robię naleśniki na śniadanie chcecie mi pomóc?- Zapytałam się i wyciągnęłam mikser
-My pomożemy ci je zjeść- Odpowiedzieli i przeszli do salonu oglądać telewizję. Gdy skończyłam smażyć krzyknęłam magiczne słowo Śniadanie!!! i wtedy wszyscy w magiczny sposób zjawili się w kuchni
-Witaj słońce- całusem przywitał się ze mną Jay. Zjedliśmy razem śniadanie, oczywiście skończyłam z dżemem we włosach bo jakby mogło być inaczej. Weszłam do pokoju i wzięłam prysznic, gdy weszłam do pokoju rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu.
-Halo?- zapytałam odbierając go
-Witaj Diano, mamy dzisiaj dla ciebie przesłuchanie?
-To świetnie a do czego?
-Tańczyła byś do odcinków na żywo w x factor, tylko że przesłuchanie jest za trzy godziny w centrum.
-Niema problemu będę na pewno proszę mi podać tylko dokładny adres- zapisałam w notesie. Ubrałam się w dresy krótką bokserkę na to zarzuciłam bluzę, do torby wpakowałam ręcznik i wodę i zeszłam na dół.
-Idziesz na siłownie?- Zapytał się mnie Jay gdy mnie zobaczył
-Lepiej, idę na przesłuchanie do x factor- odpowiedziałam z entuzjazmem
-Będziesz śpiewać?- zapytał się ze zdziwieniem Tom
-Nie idioto tańczyć, jak mi się uda będę występować w odcinkach na żywo
-Gratuluję- Jay się na mnie przytulił
-No właśnie gratulację- wszyscy mnie przytulili i gratulowali
-Ale jeszcze się nie dostałam, dopiero idę na przesłuchanie
-Na pewno się dostaniesz- Powiedział mój chłopak. Pocałowałam go na pożegnanie i wyszłam z domu, wiem że miałam jeszcze trochę czasu ale komunikacją miejską droga zajmie półtorej godziny. Można się zastanawiać czemu jadę komunikacją miejską zamiast na przykład taksówką, po prostu jazda autobusem czy pociągiem zawsze mnie uspokaja. Taki głupi nawyk. Przekroczyłam drzwi do ogromnej hali w której były nagrywane odcinki do x faktora. Kierowałam się w nieznanym mi kierunku bo nie miałam najmniejszego pojęcia gdzie co jest. Na moje szczęście zauważyłam jakąś dziewczynę
-Cześć, nie wiesz w której sali są przypadkiem przesłuchania dla tancerzy?- zapytałam się dziewczyny z czarnymi bujnymi kręconymi włosami.
-Tak, właściwie to tam idę, więc zaprowadzę cię- odpowiedziała mi dziewczyna
-A tak w ogóle to jestem Diana- wyciągnęłam rękę do dziewczyny
-Danielle- Uścisnęła mi dłoń
Weszłam na salę. Przez piętnaście minut uczyliśmy się układu potem mieliśmy zaprezentować go. Ku mojemu zdziwieniu Danielle była osobą która miała nas oceniać.
Wszystko poszło świetnie dostałam się i dowiedziałam że mam się stawić tu równo za miesiąc.
-Hej Diana gratuluję- powiedziała do mnie Dan
-Dzięki- odpowiedziałam z uśmiechem
-Słuchaj idę teraz do kawiarni masz ochotę za mną wyskoczyć
-Jasne- odpowiedziałam z uśmiechem. Nie powiem Danielle zrobiła na mnie świetne pierwsze wrażenie
-Tylko pewnie mój chłopak z kumplami się do nas dołączą
-Spoko, nie ma problemu- Udałyśmy się do kameralnej kawiarenki i usiadłyśmy przy dużym stoliku. Zamówiłam kawę a ona herbatę i zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. I wtedy weszło pięciu chłopaków skądś ich kojarzyłam ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
-Cześć Danielle- powiedzieli wszyscy a jeden z nich podszedł i ją pocałował
-Przedstawisz nam swoją koleżankę?- Zapytał się blondyn o niebieskich oczach
-Pewnie, to jest Diana będzie ze mną tańczyła, Diana to jest Liam, Zayn, Harry, Niall i Louis- przedstawiła nas. Każdemu z nich podałam rękę. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać blondyn chyba Niall zamowił taką iloś jedzenia że mnie to osobiście przeraziło. Jednak cały czas towarzyszyło mi uczucie że skądś ich znam.
-Słuchajcie cały czas mam takie wrażenie że skądś was znam- oni popatrzyli się na mnie jak na głupią
-Nie znasz nas?- Zapytał się ze zdziwieniem Harry
-A to źle?- Zapytałam się zdezorientowana
-Jesteśmy One Direction- powiedział Zayn
-A wiem słyszałam waszą piosenkę w radiu- odpowiedziałam.
-Podobała ci się?- Spojrzał się na mnie zalotnie Harry
-Tak, nawet bardzo- rozległ się wtedy dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz dzwonił Jay. Przeprosiłam i wstałam odebrać.
-Halo?
-No siema jak tam przesłuchanie
-Genialnie dostałam się teraz jestem w kawiarni
-A z kim?
-Z Danielle i nie uwierzysz ale z zespołem one direction
-Jak ty możesz z nimi przebywać. Dobrze wiesz że się nie lubimy.
-Oj daj spokój za jakieś dwie godziny będę
-Nieważne porozmawiamy jak wrócisz- rozłączył się. Dupek... ta właśnie myśl przeszłą przez moją głowę po tej rozmowie.
-Kto to był?- Zapytała się dziewczyna
-Mój chłopak- Spojrzałam się wtedy na Harr’ ego który wyraźnie posmutniał- Wiecie co ja chyba muszę już wracać. Poza tym pewnie jak powiem wam kto jest moim chłopakiem pewnie nie będziecie chcieli ze mną siedzieć więc
-Daj spokój, kto jest twoim chłopakiem?
-Jay z zepołu The Wanted- widać było że trochę ich zszokowała ta wiadomość
-Wyluzuj to że my za sobą nie przepadamy nie znaczy że od razu nie będziemy cię lubić- Odpowiedział mi Niall. Pogadałam z nimi jeszcze pół godziny a potem poszłam do domu. Przeczuwałam że będzie awantura...

czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 15

Otworzyłam drzwi i przekroczyłam próg domu. Dopiero teraz Uświadomiłam sobie jak bardzo tęskniłam. Nie mogłam doczekać się spotkania z Jay’em oraz resztą The Wanted.
-Wróciłam!!!- Krzyknęłam gdy tylko weszłam do pokoju
-Diana!!!-Wszyscy się na mnie rzucili. Nie obyło się oczywiście bez masy uścisków.
-Jak się cieszę że wróciłaś- Powiedział Jay, przybliżył swoje usta do moich i złożył delikatny pocałunek. Brakowało mi tego jak cholera.
-Ja też się cieszę- powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka. Staliśmy tak dłuższą chwilę bez ruchu. W tym momencie nie byłam wstanie myśleć o niczym innym, niż o tym jak bardzo tęskniłam za moim loczkiem, jak bardzo brakowało mi jego dotyku, tej bliskości, którą teraz tak dokładnie czułam każdym centymetrem mojego ciała.- Tak bardzo tęskniłam- powiedziałam ledwie słyszalnym szeptem.
-Wiem, ja też
-Chodźcie na obiad- zawołała nas Kelsey. Niechętnie odsunęłam się od chłopaka. Przeszliśmy do kuchni, na stole czekały na nas talerze z pysznym spaghetti. Usiedliśmy do stołu i rozbrzmiał się głos Max’a
-To opowiadaj jak było na tych warsztatach
-Porządny zapierdol, ból zakwasy absolutny brak wolnego czasu- streściłam mój pobyt- A jak trasa?
-Dużo koncertów, mało imprez, odpały- na moje pytanie odpowiedział Nathan
-Czyli normalka- stwierdziłam, i wzięłam się za jedzenie mojego pysznego dnia
Dalszą część dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów. Z intencji Jay’a nie obyło się oczywiście baz Avatar’a. Później opowiadali mi historie z trasy. W końcu jednak zmęczenie dało o sobie znak.
Weszłam na górę, nacisnęłam klamkę i weszłam do pokoju. Jak go zobaczyłam zaparło mi dech w piersi. Wszędzie było pełno świec, na podłodze i łóżku było pewno płatków róż. Natomiast na szafce znajdował się szampan i dwa kieliszki.
Poczułam jak ktoś obejmuję mnie od tyłu, po zapachu wiedziałam że to Jay.
-Witaj w domu kochanie- szepnął mi do ucha. Odwróciłam się i namiętnie go pocałowałam. Zsunął mi sweter z ramion ja chciałam zrobić to samo z jego koszulą ale mnie powstrzymał.
-Dzisiejsza noc jest cała dla nas, nie śpieszmy się- Ja tylko kiwnęłam głową. Byłam jak zahipnotyzowana, jedyne co wtedy czułam to najczystszej postaci szczęście. Kiedy ja stałam i podziwiałam to co przygotował, on podszedł i otworzył szampana i nalał nam go do kieliszków. Usiedliśmy na łóżku i popijając szampana przytuliliśmy się do siebie. Nie potrzebowaliśmy wtedy żadnych słów, cisza oddawała najlepiej wszystko to co mieliśmy do powiedzenia. Spojrzałam mu w jego piękne intensywnie niebieskie oczy, które przeszywały mnie na wylot. Tonęłam w nich bezgranicznie, dająć tym samym znak że całkowicie się mu się oddaję, że mu ufam oraz że zrobię dla niego wszystko. To samo mogłam ja wyczytać z jego oczu.
Przybliżyłam jeszcze bardziej swoją twarz do jego, nasze usta zetknęły się. Jego ręka przesunęłam się wzdłuż mojej talii na biodro. Zaczęliśmy się całować coraz zachłanniej. Pragnęliśmy poznać każdy centymetr swojego ciała. Nie jestem wstanie opisać uczucia które mi wtedy towarzyszyło. Pozbyliśmy się swoich ubrań i zaczęliśmy się kochać. Oddaliśmy się sobie nawzajem całkowicie. Po wszystkim opadliśmy na łóżko i zasnęliśmy.
Mój ostatni post jest nie aktualny, po prostu już wariuję od tego szpitalnego pokoju. Po rozmowie z Kasią która mnie ogarnęła stwierdziłam że będę kontynuować tego bloga. A ten rozdział jest bardzo romantyczny bo chyba trochę przesadziłam z komediami romantycznymi. Dziękuje za wszystkie miłe komentarze, i wejścia na mojego bloga.

środa, 8 sierpnia 2012

Rozdział 14

Max już wrócił, czuje się znacznie lepiej chyba pogodził się ze śmiercią Michelle. Kelsey też się wybudziła i jutro wychodzi ze szpitala, przez co Tom szaleje z radości. Ja z Jay’em dogadujemy się świetnie z czystym sumieniem mogę powiedzieć że go kocham i myślę że on ma tak samo. A mój kochany czapkocholik poznał pewną dziewczynę a tak właściwie to Tinę przyszła do mnie w odwiedziny i jak tylko się zobaczyli zaiskrzyło między nimi. A Nathan jest teraz z powrotem moim najlepszy przyjacielem. Zapanowała u nas sielanka jakiej dawno nie było w moim życiu, jedyna rzecz która mnie martwiła to trasa koncertowa która zbliżała się wielkimi krokami. A i zapominała bym wspomnieć, wyrzucili mnie z uczelni, zresztą nic dziwnego skoro prawie tam nie bywałam. Jednak odkryłam w sobie materiał na tancerkę, przez tyle lat trenowałam sztuki walki że akrobatyka nie jest mi obca, a ruchy dość szybko załapuję, więc co chwilę chodzę na jakieś castingi. Z moich przemyśleń wyrwał mnie Jay który się obudził.
-Już nie śpisz? Ale się z ciebie ranny ptaszek się zrobił- powiedział i mnie pocałował
-No właśnie widzę- powiedziałam i ponownie zaczęliśmy się całować, lecz te jakże miłe chwilę przerwał nam Tom
-Siema!!!
-Tom nie miałeś kiedy przyjść?- zapytał wkurzony Jay
-Nie, nie miałem pamiętaj że za godzinę jedziemy do studia
-No tak, dobra już się szykuję- zaczął wychodzić z łóżka
-Zaczekaj- złapałam go za nadgarstek- Szybki numerek?- widziałam ten błysk w jego oku
-jesteś kobietą idealną- powiedział i mnie pocałował
-Tom wyjdź!!!- krzyknęłam do chłopaka. Gdy wyszedł wróciliśmy do tych jakże przyjemnych czynności...
Jedak wszystko co dobre kiedyś się kończy, i musieli wyjść i znowu zostałam w pustym domu ostatnio zaczęło mi to przeszkadzać, ale wiedziałam na co się piszę spotykając się z gwiazdorem. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu podeszłam i odebrałam
-Dzień dobry dzwonię z Dale Records
-Dzień dobry, ale w jakiej sprawie?
-Była pani na przesłuchaniu do teledysku Beyonce
-No tak ale mnie nie przyjęto
-Widzi pani, my widzieliśmy nagranie i chcielibyśmy zacząć z panią współpracę
-Naprawdę, to świetnie!
-Tak, tylko jest jeden warunek
-Jaki?
-Musi wyjechać pani na trzymiesięczne szkolenie do Nowego Jorku
-A w jakim terminie byłby ten wyjazd
-Zaczyna się równo za tydzień
-A czy mogłabym dać pani odpowiedz jutro?
-Oczywiście, jeśli się pani zgodzi to niech pani przyjdzie dopisać umowę do godziny14:00, jeśli nie niech pani po prostu nie przychodzi, w porządku?
-Jasne dziękuję, Do widzenia
-Do widzenia- odpowiedziała mi kobieta, cieszyłam się bardzo. Wszystko wyszło idealnie akurat na trasę chłopaków będę na szkoleniu, a potem zacznę pracę. Stwierdziłam że powiem im to wszystko jak wrócą. Zaczęłam sprzątać mieszkanie, muszę przyznać że ostatni zrobiła się ze mnie straszna pedantka. Potem ugotowałam obiad postawiłam na coś prostego, makaron z warzywami. Po przygotowaniu posiłku i nakryciu do stołu czekałam na chłopaków. Gdy weszli jak zwierzęta rzucili się na jedzenie. Zaczęli szeptać coś między sobą
-O co chodzi?
-Mamy dla ciebie świetną wiadomość- zaczął Max
-Dobrze się składa bo ja też mam świetną wiadomość, no to wy pierwsi
-Przekonaliśmy menadżera możesz z nami jechać w trasę!!!- wykrzyczeli, a mnie ta wiadomość zmartwiła
-Czemu się nie cieszysz?- Zapytał się mnie Jay
-Bo dzwoniło do mnie Dale Records
-I co?
-Dostałam tam pracę, ale warunkiem jest wyjazd na szkolenie, które jest w tym samym terminie co trasa
-To chyba im teraz odmówisz?
-Nie wiem, to jest dla mnie wielka szansa- naglę mój dobry humor prysnął
-Jak chcesz zostać tancerką to mażesz dołączyć do zespołu który z nami tańczy, niedługo też będziemy nagrywali teledysk
-Ale ja chcę osiągnąć to wszystko sama a nie dzięki wam
-Porozmawiamy na osobności- zapytał mnie loczuś
-Tak- przeszliśmy do salonu
-Co ty wyrabiasz?- zapytał się mnie z oskarżycielskim tonem
-Korzystam z szansy- powiedziałam ze spuszczoną głową. Naprawdę zależało mi na tych warsztatach.
-To będą trzy długie miesiące wiesz co podczas nich może się wydarzyć?
-Oj na pewno się spotkamy parę razy- zaczęłam się przez niego czuć jakbym robiła coś złego
-Ta parę razy, bardzo pocieszające, wiesz ile ja musiałem pozałatwiać żebyś mogła jechać w trasę?
-Powinieneś mnie wspierać w spełnianiu moich marzeń
-Miesiąc temu twoim marzeniem było zostanie dziennikarką
-Ale z tańcem jest inaczej, ja czuję że to chcę robić
-Zrezygnuj z tego kursu coś się potem pomyśli
-Jay ja chcę na niego jechać, taka okazja może się nie powtórzyć
-A co z nami?
-Dalej będziemy ze sobą
-I myślisz że przetrwamy trzymiesięczną rozłąkę
-Tak, właśnie tak myślę
-Zdajesz sobie sprawę że przez te trzy miesiące będę otoczony przez piękne kobiety, a ja jestem tylko facetem
-Nie mogę uwierzyć że to powiedziałeś- po moich policzkach zaczęły spływać łzy, wybiegłam z domu, widziałam że Jay starał się mnie gonić, na ale lata treningów. Biegłam przed siebie aż się zmęczyłam, usiadłam na jakieś ławce i rozmyślałam co robić. Po godzinie doszłam do wniosku że pojadę na te warsztaty, im udało się spełnić swoje marzenia i ja mam zamiar to samo zrobić ze swoimi. Bałam się tylko że to oznacza koniec między mną a Jay’em. Zaczęłam spacerkiem wracać do domu. Gdy weszłam panowała cisza, jednak postanowiłam załatwić wszystko szybko, jak odrywanie plastra. Przeszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy
-Zmieniłaś zdanie
-Nie, nie zmieniłam, jadę na te warsztaty czy wam się to podoba czy nie, wy spełniliście swoje marzenia, ja zrobię to samo
-Ale, te trzy miesiące rozłąki, a jak nasz związek tego nie przetrwa?
-Z twoim nastawieniem na pewno tego nie przetrwa, kocham cię i uważam że damy radę
-Będę Cię wspierał w twojej decyzji- podszedł do mnie i mnie pocałował.
Jak powiedział tak zrobił, przez cały czas mówił że się cieszy z mojego szczęścia. Dzisiaj minął właśnie ostatni dzień pobytu na warsztatach, gdzie panowała katorżnicza praca. Przez miesiąc nie mogłam pozbyć się zakwasów, nie poznałam tam również nikogo wyjątkowego kogo chciała bym spotkać jeszcze raz. Z Jay’em przez ten czas widziałam się cztery razy, i myślę że mogę śmiało powiedzieć że nasz związek przetrwał próbę czasu. Wracając do Londynu czułam że zaczynam nową przygodę, nowe życie.

Rozdział 13

-Wydarzył się śmiertelny wypadek, może pani przyjechać do szpitala św. Andrzeja
-A kto nie żyję?- mój głos drżał z przerażenia
-Dowie się pani wszystkiego jak przyjedzie- Ubrałam się i wsiadłam do wcześniej zamówionej taksówki. Udałam się do szpitala, gdzie znalazłam lekarza który do mnie dzwonił
-Pani Diana
-Tak, co się stało
-W samochód którym poruszał się pan Jay, Max, Tom, Nathan i Siva oraz panie Michelle i Kelsey wjechał autobus jego kierowca zmarł na miejscu i przed chwilą straciliśmy panią Michelle z resztą jest źle ale nic nie zagraża ich życiu.
-Czy mogę ich odwiedzić?- w tym momencie bałam się o Max’a
-Oczywiście. Panowie na własne życzenie leżą w jednej sali o numerze 234, p pani Kelsey leży w sali 265 na tym samym piętrze. Ja za półgodziny przyjdę na obchód i powiem dokładny stan pacjentów
-OK, dziękuję.- Udałam się najpierw do sali chłopaków. Gdy tam weszłam zauważyłam że wszyscy pocieszają Max’a
-Cześć jak się czujecie? Wiem głupie pytanie
-Diana, cześć- wstał loczek i mnie przytulił, gdy mnie puścił podeszłam do Max’a i go przytuliłam a on zaczął płakać
-Ja ją tak kochałem- powiedział płacząc- Ja nie chcę żyć bez niej
-Max wszystko będzie dobrze, damy sobie radę razem, sprawdzę teraz co u Kelsey- powiedziałam i wyszłam. Gdy weszłam do sali, przeżyłam szok Klesey była podłączona do wielu aparatur, bałam się reakcji Toma bo zapewne jeszcze jej nie widział. Wróciłam do chłopaków każdy z nich grzecznie leżał w łóżku, zostali podłączeni do kroplówek.
-Co z Kelsey?- zapytał Tom
-Jeszcze nie wiem dopiero po obchodzie ci wszystko powiem.
Przyszedł lekarz wszystkich i wszystkich zbadał.
-Pani Diano proszę na słówko- wyszłam z nim na korytarz
-A więc tak zaczniemy od pana Tom’a, kilka szefów jednak rezonans i prześwietlenie nic nie wskazy podobnie USG, nic sobie r,również nie złamał, jako jedyny ma tak nieliczne obrażenia, jutro popołudniu go wypiszemy, dalej pan Max ma złamał rękę do tego wstrząs mózgu liczne otarcia i siniaki, zostanie tu co najmniej trzy dni, pan James złamana kość udowa, wstrząs mózgu, wykrytę uszkodzenia w jamie brzusznej, zwichnięta ręka, tydzień, pan Nathan Złamana ręka i lekki wstrząs muzgu dwa dni no i pan Siva poważny wstrząs mózgu i wybite biodro zostanie tydzień może więcej. A co do pani Kelsey zapadła w śpiączkę ma poważne uszkodzenia wewnętrzne, na jej temat nie jestem w stanie nic powiedzieć.
-Dziękuję za informację- wróciłam do chłopaków i im wszystko powtórzyłam. Tom i Max, nie byli sobą odwrócili się i zasnęli. Współczułam im jednak miałam nadzieję że dojdą do siebie. Po chwili weszli jacyś ludzie nie znałam ich
-Mamo, Tato, Tom co wy tu robicie?- zapytał Jay, domyśliłam się że to jego rodzina
-Cześć syneczku przecież miałeś wypadek nie mogliśmy Cię tak zostawić
-Diana, poznaj moich rodziców i brata bliźniaka Toma, Mamo tato to jest moja dziewczyna
-Dzień dobry- przywitałam się ze wszystkimi. Z rodziną Jay’a dogadywałam się świetnie byli bardzo mili.
Minęły dwa tygodnie od wypadku Tom cały czas siedzi przy Kelsey, która wciąż jest w śpiączce. Ja opiekuję się Jay’em Nothan’em i Siv’ą w domu. Max wyjechał do rodzinnego miasta.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 12

Mięła godzina 19:30, a nikt do domu nie wrócił. Zaczęłam się denerwować, sięgnęłam po telefon i dzwoniłam do Jay’a jednak on nie odbierał, więc zadzwoniłam do Tom’a który za drugim razem odebrał
-Hej Tom co się z wami dzieję?
-Wstąpiliśmy do klubu
-Jay też?
-To był jego pomysł
-Słuchaj mógłbyś mi go dać do telefonu?
-Dobra postaram się g znaleźć- czekałam chwilę aż w słuchawce pojawił się Jay
-Co się stało kochanie?
-Co się stało kochanie? Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Byliśmy chyba umówieni- zaczęłam krzyczeć do słuchawki
-Oj wyluzuj nic się chyba takiego nie stało?
-Nieważne porozmawiamy w domu- rozłączyłam się wzięłam długi prysznic i poszłam spać, bo jutro o 8:00 zaczynam zajęcia.
Obudził mnie budzik o 6:30. Obok mnie leżał pijany w trzy dupy Jay, byłam na niego wściekła. Ogarnęłam poranną toaletę, ubrałam się w rurki i tunikę z długim rękawem. Zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. W całym domu unosiła się woń alkoholu i panował potworny bajzel. Gdy zobaczyłam stan kuchni stwierdziłam że daruję sobie jedzenie w domu kupię sobie coś na mieście. Wzięłam torbę i wyszłam z domu i weszłam do jakieś małej kameralnej kawiarni. Po zjedzonym śniadaniu udałam się prosto do sali w której miałam wykłady. Przygotowałam sobie notatnik i długopis i czekałam na przybycie profesora który miał nas uczyć reportażu. Wszedł wysoki przystojny chłopak myślałam że to student, lecz gdy zajął miejsce przy biurku lekko się zdziwiłam.
Oprócz tych zajęć miałam dzisiaj jeszcze tylko zajęcia z fotografii których uczyła nas przezabawna starsza pani. Szłam w kierunku domu jednak nie bardzo miałam ochotę tam wracać, bo wiedziałam że mnie czeka dość poważna rozmowa. Jednak przezwyciężyłam strach i weszłam do mieszkaniu w którym o dziwo był porządek.
-Witaj chcesz obiad?- zapytała mnie Kelsey
-Jasne umieram z głodu- weszłam do jadalni gdzie wszyscy siedzieli ze spuszczoną głową
-Cześć wam- powiedziałam i bez słowa usiadłam do stołu
-Cześć- odpowiedział Jay i się na mnie patrzył z poczuciem winy
-Jak wczorajszy i dzisiejszy dzień Alu?- zapytałam i zaczęłam jeść
-Świetnie się bawiłam, oni są świetni, A jak na uczelni?
-Zabawnie i miło wykładowca od reportażu jest genialny, a profesorka fotografii to najmilsza kobieta jaką kiedykolwiek spotkałam- wszyscy potem zjedli w ciszy a to dziwne bo zazwyczaj panuje tu istna dzicz. Gdy zjadłam sprzątnęłam po sobie talerze i poszłam do pokoju poprzeglądać notatki, mimo że to pierwsze zajęcia trochę się tego nazbierało. Po chwili do pokoju niepewnie wszedł Jay
-Porozmawiamy?
-A mamy o czym?- odpowiedziałam z ironią
-Wczoraj miałem przyjechać ale trochę wypiłem i zaproponowałem ten klub nie chciałem cię wystawić
-Daruj sobie dobrze, przez cały pobyt w Londynie czuje się jak w jakieś brazylijskiej telenoweli, a ty wcale nie pomagasz
-Przepraszam naprawdę- powiedział i usiadł obok mnie
-Wybaczę ci ale to nie jest w porządku- powiedziałam i przytuliłam się do niego
-nawet nie wiesz jak się cieszę- powiedział i mnie pocałował, jego ręce zaczęły błądzić pod mojął bluzką
-Stop, muszę się uczyć, - odsunęłam się i z powrotem zajęłam się notatkami. Odsuną się i cały czas się na mnie patrzył.- Skończyłam- powiedziałam po godzinie
-To teraz możemy wrócić do poprzedniej czynności
-A ty zawsze tylko o jednym- powiedziałam i zaczęłam dobierać się do mojego chłopaka wtedy zadzwonił telefon
-Halo
-Dzień dobry czy rozmawiam z panią Dianą
-Przy telefonie
-Witam tu komenda stołeczna policji w Polsce, poszukujemy pani siostry Alicji, czy nie zna pani jej pobytu?
-A mogę wiedzieć o co chodzi?
-Pani siostra jest oskarżona o morderstwo swoich przybranych rodziców
-Słucham? Ale jak to
-To długa historia czy zna pani jej pobyt
-Tak znam mieszka w Londynie ze mną, Na Ulicy WE***** 34
-Zaraz wyślemy patrol policji stamtąd proszę jej nie informować że z panią rozmawialiśmy
-Do widzenia
-Do widzenia- odłożyłam telefon nie wiedziałam co powiedzieć, moja siostra najprawdopodobniej jest kryminalistką i chciała mnie tak po prostu wykorzystać
-Kto to był?- No tak on nie wiedział o co chodzi rozmawiałam po polsku
-Policja, szukają Ali, jest oskarżona o podwójne morderstwo
-O mój Boże- powiedział Jay
-Nie mówmy na na razie nikomu zaraz będzie tu policja, ja chyba naprawdę gram w telenoweli- powiedziałam i wtedy usłyszałam chrząknięcie
-Jak mogłaś mnie wydać, pociągnę cię ze sobą na dno. - powiedziała i zaczęła uciekać na szczęście wtedy podjechały radiowozy policji.
Długo nie mogłam pozbierać się po tym wydarzeniu, wywarło ono na mnie ogromny wpływ, przez cały tydzień nie wychodziłam z łóżka, a dodatkowo mojego humoru nie poprawiał fakt że za miesiąc chłopaki wyruszają w trzy-miesięczną trasę koncertową. Co do Ali, przyznała się do wszystkiego jest już w Polsce. Miałam nadzieję że po tylu złych wydarzeniach wreszcie skończy się to piekło jednak po chwili znów zadzwonił telefon
-Dzień dobry czy rozmawiam z Dianą
-Tak
-Wydarzył się śmiertelny wypadek...
____________________________________________________________________________
Co za beznadzieja, postaram się jakoś poprawić to opowiadanie ale ono jakoś od początku mi nie idzie 
dziękuję za prawie 1100 wyświetleń.

sobota, 4 sierpnia 2012

Rozdział 11


Zamieszkałam z Jay’em w jednym pokoju. Świetnie się razem dogadujemy, nasz związek rozkwita pod każdym względem. Dziś The Wanted gra koncert, więc jestem sama w domu i staram się go posprzątać. Jutro zaczynam rok akademicki i nie mogę doczekać się aż zacznę studiować, bo od małego chciałam zostać dziennikarką. Usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam je otworzyć i wtedy doznałam szoku. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam, przede mną stała dziewczyna która wygląda zupełnie tak jak ja
-Cześć Diana prawda?
-Tak, a ty kim do cholery jesteś?- zapytałam całkowicie zdezorientowana
-Jestem Ali, i jestem twoją siostrą bliźniaczką
-Ja nie wiem o co tutaj chodzi, wejdź porozmawiamy- wpuściłam dziewczynę i udałam się do salonu- Więc słucham
-Zostałyśmy odebrane naszym rodzicom gdy miałyśmy po dwa lata, byli oni alkoholikami i nie zajmowali się nami. Trafiłyśmy do domu dziecka, ciebie adoptowali ja zostałam. W dniu 18 urodzin postanowiłam że Cię odnajdę, trochę mi to zajęło ale mi się udało- w głowie miałam mętlik, zostałam adoptowana, teraz doszło do mnie że mogłam się domyślić nie byłam ani trochę podobna do moich niby biologicznych rodziców, a do tego nie mieli moich zdjęć jak byłam mała. Teraz byłam pewna tylko jednego że to jest moja siostra stwierdziłam że nawiąże z nią głębszą znajomość w końcu to moja siostra
-A jak się tu dostałaś?
-Sprzedałam część moich rzeczy
-Aż tyle poświęciłaś by mnie poznać
-Oczywiście przecież jesteś moją siostrą
-A na ile zostajesz?
-Dwie godziny maksymalnie, bo za trzy mam lot
-Nie możesz zostać na dłużej?
-Nie mam tu ani mieszkania, ani pracy
-Będziesz mieszkać tutaj ze mną
-Ja nie mogę tak
-Możesz, a nawet musisz, a tylko mieszkam jeszcze z pięcioma chłopakami i trzema dziewczynami
-No właśnie nie będę robić wam problemu
-To nie problem oni na pewno się ucieszą, a chłopcy są wspaniali, zresztą możesz ich znać to The Wanted
-A wiem, moja współlokatorka ciągle ich słucha. Jak ty ich poznałaś?
-To długa historia, tak czy siak zostajesz, zaraz dam ci jakieś moje ubrania a jutro pójdziemy na zakupy i ci coś kupimy, chodź teraz pokażę ci twój pokój kiedyś był mój ale teraz jestem w pokoju z Jay’em
-A, to ty spotykasz się z którymś z nich
-Tak- poszłyśmy i pokazałam pokój. Potem wzięłyśmy się za przygotowywanie kolacji. W międzyczasie zaczęłyśmy opowiadać sobie co robiłyśmy przez te lata. Usłyszałyśmy w końcu otwierane drzwi zobaczyłam na twarzy Ali lekkie przerażenie.
-Siema co na kolację?- z krzykiem wpadł Tom, jednak gdy nas zobaczył szybko się ograną, a na jego twarzy zagościło zdziwienie
-Co do cholery?-zapytał
-Tom, poznaj moją siostrę bliźniaczkę Alę, Ala poznaj Toma- przywitali się
-Nie mówiłaś że masz siostrę, a już na pewno że nie bliźniaczkę
-Sama się dzisiaj dowiedziałam- Reszta zareagowała podobnie, zjedliśmy kolację, a później obejrzeliśmy film.
Jako pierwsza udałam się do pokoju, gdy tylko weszłam udałam się do garderoby, wyciągnęłam nową seksowną czarną bieliznę, na którą zarzuciłam seksowny jedwabny szlafroczek. Ułożyłam się seksownie na łóżku i czekałam na Jay’a który po chwili się zjawił. Gdy mnie zobaczył było widać iskierki w jego oczach
-A ja głupi myślałem że będziesz chciała porozmawiać o dzisiejszym wydarzeniu- Podszedł do mnie i zaczęliśmy się całować, a później przeżyliśmy upojną noc.
Obudził mnie dźwięk budzika, no tak dzisiaj rozpoczyna się rok akademicki. Po cichu ubrałam się w czarną spódnice do kolan z wysokim stanem i kremową bluzkę, do tego szpilki i parę drobiazgów, lekki makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Zostawiłam jeszcze tylko kartkę gdzie wyszłam gdyby zdarzyło im się zapomnieć.
Do uczelni nie miałam daleko. Udałam się na aule gdzie przez godzinę odbywało się powitanie nowych studentów i omawianie spraw organizacyjnych. Jak tylko się skończyło udałam się do sekretariatu po plan zajęć i wykaz książek potrzebnych do nauki w tym semestrze. W drodze do domu zaszłam do księgarni kupiłam książki i notatniki. Gdy weszłam do mieszkania nikogo tam nie było zostawili tyko kartkę Pojechaliśmy do studia zabraliśmy Alę. O 19:30 zarezerwowałem nam stolik w restauracji bądź gotowa całuje Jay
Zostały mi cztery godziny więc zaczęłam przeglądać książki, potem się wyszykowałam i czekałam na przyjazd Jay’a.
____________________________________________________________________________________
Powiem wam że jestem w miarę zadowolona z tego rozdziału. Dziękuje za wszystkie wejścia i komentarze. Nie wiem  kiedy dodam następny rozdział bo dostałam szlaban na komputer, może uda mi się dodać ukradkiem tak jak ten.

piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 10


Wraz z Jay’em udałam się do pięknego pięciogwiazdkowego hotelu, znajdującego się przy plaży. Udaliśmy się oboje do recepcji i odebraliśmy dwa klucze, co lekko zdziwiło Jay’a
-Czemu wzięłaś nam dwa pokoje
-Bo nie jesteśmy razem- powiedziałam bez emocji
-Ale myślałem że skoro ty i Nathan, to wedety.. ty... ja... no wiesz
-Jay to że rozstałam się z Nathanem nie czyni automatycznie nas parą, to nie jest takie proste- powiedziałam mu, było widać że zasmuciła go ta wiadomość
-Ok, skoro tak to czy zechciała byś iść ze mną na randkę?- przysunął się do mnie niebezpiecznie blisko
-ja nie...- przysunął się do mnie jeszcze bardziej zbliżył swoje usta do moich delikatnie pocałował, odwzajemniłam. Skierowaliśmy się do mojego pokoju, gdy tylko tam weszliśmy zaczęliśmy się namiętniej, zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania i zrobiliśmy to. Potem leżeliśmy bez słowa aż w końcu on zaczął rozmowę
-A czy teraz jesteśmy razem?- zapytał się mnie i spojrzał w oczy
-A ty chcesz żebyśmy byli razem, myślisz że to dobry pomysł?
-Oczywiście że chcę i oczywiście że to dobry pomysł, bo ja cię kocham i wiem że ty kochasz mnie- powiedział, jednak ja nie wiedziałam co robić, jestem głupia i niezdecydowana
-Kocham cię ale...
-Niema żadnego ale jeśli mnie kochasz zgódź zostać się moją dziewczyną
-Ok zgadzam się
-Zagaszasz się co?
-Zgadzam się zostać twoją dziewczyną- powiedziałam i przysunęłam się do mojego chłopaka, pocałowałam go nagle wszystkie moje wątpliwości odpłynęły. Poczułam się w jego ramionach bezpiecznie. Później poszliśmy na plażę nie obyło się bez kilku autografów i zdjęć.
Przez cały wyjazd bardzo się do siebie zbliżyliśmy, wyjechaliśmy z tej wyspy bardzo szczęśliwi i zakochani.
Wracamy taksówką pod nasz dom w Londynie, nie chciałam opuszczać wyspy ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Weszliśmy do domu w którym panował zadziwiający porządek.
-Cześć, jak my się za wami stęskniliśmy- Przywitali nas wszyscy z wyjątkiem Nathana, on tylko stał w progu i złowrogo się na nas patrzył, jednak oboje postanowiliśmy go zignorować.
-Przeniesiesz swoje rzeczy do mojego pokoju?
-Jasne, ale wiesz że musisz zwolnić mi pół garderoby?
-Coś się wymyśli- powiedział mnie i pocałował. Resztę dnia spędziłam z chłopakami grając w butelkę, śmiejąc się i oglądając filmy, nie wiedziałam jeszcze jakie niespodzianki przyniesie mi ten miesiąc
________________________________________________________________________
Przepraszam za ten beznadziejny krótki rozdział, ale musiałam wyprostować wszystko bo mam dość ciekawy pomysł. Następny rozdział dodam dopiero w niedzielę. Dziękuję za tyle wejść.