Wraz z Jayem wypakowywałam swoje życzy w moim mieszkaniu w
Londynie. Przeprowadziłam się i jestem nawet z tego zadowolona.
Wraz z Anią układam sobie teraz życie tu.
-To
już ostatnie pudełko- powiedział Jay który wszedł do kuchni w
której przegotowywałam pizze.
-Świetnie,
dzięki za pomoc- odezwałam się i wstawiłam przyrządzane danie do
piekarnika.
-Nie
ma sprawy, jestem naprawdę ci wdzięczny że się tu
przeprowadziłaś- Mówią to zajął miejsce przy stole.
-Możesz
mi wierzyć albo nie ale też się ciesze, pokochałam Londyn-
Odpowiedziałam i zajęłam miejsce obok niego.
-Co
robisz jutro?- Zapytał się mnie
-Muszę
iść z Anią do lekarza, później mam wolne a co?
-Co
byś powiedziała na spotkanie z chłopakami u nas w domu jutro?
-Muszę
się nad tym zastanowić
-Proszę
cię oni też za tobą tęsknili.
-Ok,
dobra będę, a powiedz mi Jay jak ci się układało przez ten czas?
-Głównie
pracowałem, a ty.
-Ja
głównie się ukrywałam
-Ja
naprawdę cię przepraszam wtedy to...
-Daj
spokój to już zamknięty temat
-A
nie myślałaś że może dalibyśmy radę to wszystko odbudować
-Jay
to było pół roku, to co było między nami już znikło i jedyne
co nas teraz łączy to dziecko i przyjaźń- Co prawda sama nie
wierzyłam w to co mówię ale miałam nadzieje że on w to uwierzy.
-Rozumiem,
to co z tą pizzą?
-Spokojnie
dopiero wstawiłam- Ania zaczęła płakać chciałam wstać ale Jay
mnie zatrzymał
-Siedź
ja pójdę- Wstał i wyszedł. A ja wyjęłam pizze i położyłam
nam na talerzach.
-Smacznego-
powiedział i sam zaczął spożywać swoją porcje
Następnego dnia wstałam i pognałam z moją córeczką do lekarza.
Na szczęście wszystko było w jak najlepszym porządku. Teraz byłam
w drodze do domu chłopaków nie był on strasznie oddalony od
mojego, więc nie było z tym najmniejszego problemu. Przekroczyłam
próg ich domu i skierowałam się z wózkiem do salonu.
-Cześć
wam!- powiedziałam i przywitałam się ze wszystkimi
-Mogę
wziąć Anię na ręce- wyrwał się Nath
-Słońce
teraz ona śpi, ale jak tylko się obudzi to będziesz ją mógł
trzymać na rękach tyle ile będziesz chciał.
-Super-
odpowiedział z entuzjazmem
-Masz
ochotę na coś do jedzenia?- Zaproponował mi max
-Na
razie nie- odpowiedziałam i usiadłam na kanapie.-Gdzie jest Jay?-
zapytałam się gdy spostrzegłam że dość długo go nie ma.
-To
ty nic nie wiesz?- Zapytał się zszokowany Tom
-Ale
co powinnam wiedzieć?- Również zapytał zszokowana
-Jay
po twoim wyjeździe popadł w alkoholizm i od miesiąca chodzi na
spotkania AA
-O
mój Boże, nic nie wiedziałam- Nie wiedziałam że coś mu się
takie przydarzyło. Zaczęły mną targać wyrzuty sumienia.
Gdy Jay wszedł do pokoju od razu krzyknęłam do niego.
-Czemu
nie powiedziałeś mi że jesteś chory?
-Powiedzieliście
jej?- Wydarł się do chłopaków
-Myśleliśmy
że wie.
-Mnie
zastanawia tylko i wyłącznie czemu ty mi nie powiedziałeś?-
Starałam się powiedzieć wolnym i opanowanym tonem by nie dolewać
oliwy do ognia.
-Bo
bałem się że zabronisz mi widywać się z Anią.
-Nie
mogłabym, poza tym się leczysz, nie chcę byś ukrywał przede mną
takie rzeczy, bo muszę ci ufać- podeszłam do niego bliżej- to że
nie jesteśmy już razem wcale nie oznacza że nie możesz już na
mnie polegać.
-W
takim razie jak zniesiesz to? Dalej cię kocham a ty mnie ignorujesz
i odpychasz!!!
-Jay
ja... ja powinnam już iść- zabrałam wózek i wyszłam. Gdy tylko
przekroczyłam próg zaczęłam strasznie płakać.
***
Beznadzieja, beznadzieja i jeszcze raz beznadzieja.
Przewiduję jeszcze sześć rozdziałów.
Do następnego :)
Mam jeszcze pytanie którego z chłopaków chcecie jako głównego bohatera w następnym opowiadaniu?
Jedna osoba przestała obserwować mojego bloga jest mi mega smutaśnie z tego powodu :(((